impulsywnie
gdzieś w Międzybrodziu© niradhara
urocza uliczka© niradhara
też chciałabym popatrzeć z góry na Żar© niradhara
Pierwszy impuls był dość korzystny – z uroczych uliczek w Międzybrodziu Bialskim co chwila rozpościerał się widok na jezioro. Napotkana koza radziła mi wprawdzie, że lepiej jest go podziwiać leżąc i żując trawę, ale nie dałam się namówić. To był chyba błąd!
podziwianie widoków© niradhara
chyba się do mnie uśmiecha© niradhara
Kolejny impuls poczułam na widok leśnej drogi. Ta niestety szybko zmieniła się w stromą ścieżkę, zmuszając mnie do uprawiania nordic bikingu -tzn. marszu z podpieraniem się rowerem. Marsz nie był chyba wystarczająco szybki, w każdym razie komarzyce za mną nadążały.
ups© niradhara
niewiele widać zza drzew© niradhara
Osłabiona upływem krwi udałam się nad jezioro i tam długo dochodziłam do siebie, gapiąc się na majestatycznie sunącą po falach żaglówkę i tęskniąc za latem, którego nie było.
samotny biały żągiel© niradhara
Woda ma w sobie coś magicznego, jej widok uspokaja, a każdym razie powinien. Nie czułam się jednak dostatecznie uspokojona, już nawet zaczynałam się tym martwić, gdy nagle i niepodziewanie poczułam kolejny impuls. W głowie zaświtała mi genialna myśl, że jak bym tak wyjechała dostatecznie wysoko, to bym nad jeziorem zdobyła wielką przewagę i wtedy musiałoby wykonać to, co do niego należy, to znaczy uspokoić moje skołatane nerwy.
może z góry będzie ładny widok© niradhara
Od ulicy o nazwie ‘Nowy Świat” można się wiele spodziewać. Zaczęłam zatem mozolnie piąć się pod górę. Z każdą chwilą coraz wyraźniej czułam, że Kajmanowa teoria mówiąca, iż starsze panie bez wysiłku pokonują podjazdy korzystając z rezerw energetycznych tkwiących w cellulicie, nie jest jednak słuszna.
eee tam, nic nie widać© niradhara
No nie, ulica zawiodła mnie na całej linii, bezczelnie skończyła się w lesie, a widoku, na który tak bardzo liczyłam, nie udało mi się zobaczyć. Chyba się na nią obrażę i więcej tam nie pojadę ;)
wyżej się już nie da© niradhara
jezioro o zmierzchu© niradhara
Po powrocie do domu i zgraniu trasy okazało się, że wg dżipsa pokonałam ją całą w 34 sekundy. No to nie mam powodu do martwienia się słabą kondycją, zdecydowanie jestem the best :D