wyprawa z rycerskiego grodu
frekwencja na zlocie dopisała© niradhara
wnętrze grodu© niradhara
Wśród naszych karawaningowych znajomych jest też jeden bikestatowicz – Janusz. Jasne więc było, że nie na darmo zabieramy rowery. Trasę zaplanowałam jeszcze w domu. Niemal w każdej wiosce jest zabytkowy drewniany kościół, a i pałaców sporo. Poza tym zabudowa szczególnie atrakcyjna nie jest. Od czasu do czasu uwagę przyciągają tylko ruiny poniemieckich budynków.
ruina, choć ne zabytek© niradhara
kiedyś pewnie był tu folwark© niradhara
Zwiedzanie zaczęliśmy od poewangelickiego kościoła p.w. MB Królowej Polski z 1585 r. Mieliśmy wielkie szczęście, miłe panie właśnie go sprzątały i dzięki temu udało nam się zobaczyć wnętrze. Zrobiło na mnie naprawdę wielkie wrażenie, to prawdziwa perełka architektury drewnianej.
koścół w Jakubowicach© niradhara
wnętrze kościoła w Jakubowicach© niradhara
wnętrze kościoła w Jakubowicach© niradhara
wnętrze kościoła w Jakubowicach© niradhara
wnętrze kościoła w Jakubowicach© niradhara
wnętrze kościoła w Jakubowicach© niradhara
Dalej, pustą szosą (samochód to tu prawdziwa rzadkość) popedałowaliśmy w stronę Proślic. Znajduje się tu m. in. pałac wybudowany na przełomie XVIII i XIX w.
Piotrek i Janusz podziwiają pałac© niradhara
pałac w Proślicach© niradhara
pałac w Proślicach© niradhara
Jest też drewniany kościół z 1580 roku. Znów mieliśmy farta i udało nam się wejść do środka. Kolejne urzekające wnętrze!
kościół w Proślicach© niradhara
kościół w Proślicach© niradhara
wnętrze kościoła w Proslicach© niradhara
wnętrze kościoła w Proślicach© niradhara
wnętrze kościoła w Proślicach© niradhara
Wioski, przez które przejeżdżaliśmy sprawiały trochę przygnębiające wrażenie. Niewiele nowych domów, pozostałe zaniedbane, a często opuszczone. Na szczęście dalej GPS poprowadził nas polnymi drogami, na których mogliśmy podziwiać rozległe widoki, a od czasu do czasu cieszyć się kąpielami błotnymi ;-)
zabytek klasy zero© niradhara
na rozstaju dróg© niradhara
wybraliśmy teren© niradhara
Dotarliśmy do Miechowej. Tu znajduje się drewniany poewangelicki kościół p.w. Świętego Jacka, zbudowany jako kaplica w 1529 roku i kilkakrotnie rozbudowywany. Niestety, szczęście nas opuściło, kościół jest zamknięty na głucho :-(
kościół w Miechowej© niradhara
W czasie przejazdu przez wieś naszą uwagę przyciągają ruiny klasycystycznego dworu. Elewacje zachowały tylko ślady podziałów ramowych i ozdobnych detali.
dwór w Miechowej© niradhara
niewiele zostało z pięknych niegdyś detali© niradhara
dwór w Miechowej© niradhara
Kolejny odcinek polnej drogi. Panowie mają ze mnie niezły ubaw, bo na widok pojawiającego się czasem błota rośnie mi ciśnienie i temperatura ciała. Tak to niestety bywa z rowerzystkami specjalnej troski ;-)
i znów polna droga© niradhara
Dojeżdżamy do Gołkowic. Tu, w przydrożnej restauracji zamawiamy schab cygański, a później, posileni, jedziemy oglądać kościół p.w. św. Jana Chrzciciela. Drewniana świątynia, początkowo ewangelicka, została wzniesiona w latach 1766-67. Wewnątrz zachowało się barokowe wyposażenie z XVIII w. oraz późnogotycki tryptyk z końca XV w. Niestety, możemy sobie o tym tylko poczytać, bo kościół jest zamknięty.
kościół w Gołkowicachśw. jana chrzciciela© niradhara
W Gołkowicach znajduje się także wzniesiony w 1750 r. barokowy pałac. Obecny właściciel urządził w nim gospodarstwo agroturystyczne.
pałac w Gołkowicach© niradhara
pałac w Gołkowicach© niradhara
Następny na trasie jest pałac w Roszkowicach. Został wybudowany w 1845 r. dla Wilhelma von Cramon-Taubadel. W 1914 r. rezydencja została przebudowana w stylu eklektycznym przez Bertrama von Cramon-Taubadel. Po 1945 r. pałac wraz z resztą posiadłości został upaństwowiony i przekazany w zarząd Państwowemu Przedsiębiorstwu Rolnemu Roszkowice. Obecnie w Internecie można znaleźć ofertę sprzedaży zabytkowej rezydencji.
pałac w Roszkowicach© niradhara
pałac w Roszkowicach© niradhara
pałac w Roszkowicach© niradhara
Dalej jedziemy do Gosławia zobaczyć neoklasycystyczny dwór z 1925roku, wybudowany przez rodzinę von Garnier.
dwór w Gosławiu© niradhara
W planach był jeszcze dwór w Paruszowicach. Niestety, dżips nie miał naniesionej na mapie polnej drogi, którą pojechaliśmy na skróty i trochę się pogubiliśmy, a potem trzeba było się sprężać, żeby zdążyć na uroczyste pieczenie udźca :-)
udźce już się pieką© niradhara
mniam, mniam :-)© niradhara
Janusz, dziękuję za wspólną jazdę :-)