czasem słońce czasem deszcz
kolegiata w Kurzelowie© niradhara
Na niebie słońce, w powietrzu zapach bzu. Jest cudnie! Docieramy do Kurzelowa, gdzie znajduje się gotycka kolegiata pw. Wniebowzięcia NMP z 1360 roku i drewniana kaplica cmentarna św. Anny z XVII wieku. Oczywiście obie zamknięte na głucho, możemy je pooglądać jedynie z zewnątrz.
kapliczka cmentarna w Kurzelowie© niradhara
Jedziemy dalej. W Maluszynie zatrzymujemy się, by zobaczyć pozostałości po zburzonym w 1945 roku pałacu i kościół parafialny pw. św. Mikołaja. Nagle dzwoni telefon. To Yacek. Okazuje się, że siedzi właśnie na campingu pod naszą przyczepą. Umawiamy się w Wielgomłynach.
pałac w Maluszynie© niradhara
kościół w maluszynie© niradhara
W Wielgomłynach zatrzymujemy się pod zabytkowym zespołem klasztornym paulinów. W kościele odbywa się właśnie msza żałobna i nie wypada robić zdjęć. Szkoda.
zespół klasztorny w Wielgomłynach© niradhara
Dzwonię do Jacka. Jest jeszcze kawałek drogi za nami, zmieniamy więc planowane miejsce spotkania i wyruszamy dalej. W Niedośpielinie zatrzymujemy się przy drewnianym kościele parafialnym pw. św. Katarzyny i Wojciecha. Niestety zamknięty. Irytujące, bo w drewnianych kościołach zazwyczaj najciekawsze są wnętrza. Zaczynam się zastanawiać z jakich funduszy remontuje się stare kościółki. Jeśli dokłada do tego państwo (czyli m.in. ja – podatnik) to należałoby sobie chyba życzyć, żeby takie zabytkowe obiekty były udostępniane do zwiedzania, a nie służyły wyłącznie do celów kultowych.
kościół w Niedośpielinie© niradhara
Jacek dogania nas w Kobielach Wielkich. Ma już za sobą ponad setkę. Jestem wzruszona, że chce jeszcze pełnić funkcję przewodnika po okolicy. Zna ją dobrze, bo stąd właśnie pochodzi jego rodzina.
Jacek nas dogonił© niradhara
kościół w Kobielach Wielkich© niradhara
tu stał dom, w którym urodził się Reymont© niradhara
bez komentarza© niradhara
Jacek kocha polne i leśne drogi. Wjeżdżamy więc w teren.
pustka rozległych pół© niradhara
kraina wiatraków© niradhara
Imponujących zabytków brak, ale zawsze można wypatrzeć taką ciekawostkę jak stary piec wapienniczy.
piec wapienniczy© niradhara
Już jakiś czas temu niebo nad nami zasnuły czarne chmury. Zaczyna kropić, przybliżają się odgłosy burzy. Postanawiamy wracać na kamping. Aby ominąć ruchliwą krajówkę decydujemy się na boczne drogi i … grzęźniemy w piachu. Żebyśmy mieli co wspominać, deszcz przybiera na sile. Woda chlupie w butach, a tempo jazdy żółwie. Wreszcie poddajemy się i wracamy na krajówkę… Byle szybciej do suchego miejsca.
I na koniec zrobiona mi przez Jacka fotka. Wielkie dzięki za nią, Jacku. To jedyna pamiątka, wszak buty i ciuchy wyschły ;-)
W deszczu© Yacek