po piachu i kocich łbach

Piątek, 27 lipca 2012 · Komentarze(8)
Głównym celem naszej dzisiejszej wycieczki ma być pałac w Sztynorcie. Jedziemy jednak do niego nieco naokoło, ponieważ Piotrek koniecznie chce odwiedzić znajdującą się w Spytkowie wioskę indiańską.

tylko piach, piach, piach © niradhara


Ten rejon Mazur jest specyficzny jeśli chodzi o sieć dróg – niewiele tu bocznych dróg asfaltowych, do wyboru mamy albo ruchliwe trasy przelotowe albo piach. Ewentualne bliskie spotkanie z piaszczystą glebą jest jednak mniej groźne w skutkach niż spotkanie z tirem, wybieramy zatem drugi wariant.

wioska indiańska © niradhara


stroje indiańskich kobiet © niradhara


Indiańska wioska znajduje się na skraju miejscowości Spytkowo koło Giżycka. Jest to plenerowe muzeum, w którym prezentowanych jest ponad sto eksponatów obrazujących życie dawnych Indian z obszaru Wielkich Równin. Są tu stroje i broń wojowników, przedmioty związane z religią i magią, narzędzia, stroje i ozdoby kobiece, dziecięce zabawki itd. O ich przeznaczeniu i sposobie wytwarzania opowiada miła pani przewodnik. Za drobną opłatą można sobie tez postrzelać z łuku, ale tę atrakcję sobie odpuszczamy.

zabawki dla dzieci © niradhara


przedmioty magiczne © niradhara


stroje męskie © niradhara


broń prawdziwych mężczyzn © niradhara


Piotrek lubi wszystko wiedzieć © niradhara


indiańska kronika © niradhara


bociek zwiedza indiańska wioskę © niradhara


Znów piaszczysty odcinek drogi, widoczki sielskie, ale że poruszamy się wolno, wszystkie okoliczne muchy upatrują nas sobie za cel ataków.

pusto i piaszczyście © niradhara


W Pieczarkach wracamy na asfalt. Co za ulga! W okolicy nie ma zbyt wielu atrakcji, zatrzymujemy się zatem tylko na chwilę przy malowniczym kościółku w Pozezdrzu, żeby zrobić kilka fotek.

kościółek w Pozezdrzu © niradhara


wnętrze widziane przez szybkę w drzwiach © niradhara


głaż narzutowy w Harszu © niradhara


Dłuższy postój robimy dopiero nad jeziorem Harsz. Zjadamy pyszne, zabrane ze sobą jagodzianki i chłodzimy się nieco w wodach jeziora. Szkoda, że nie mamy ze sobą kostiumów kąpielowych. Można byłoby trochę popływać, a tak trzeba poprzestać na zamoczeniu nóg :-(

szkoda, że nie mam kostiumu kąpielowego © niradhara


nie tylko my chcemy się tu ochłodzić © niradhara


jezioro Kirsajty © niradhara


jezioro Kirsajty © niradhara


jezioro Dargin © niradhara


Dojeżdżamy wreszcie do Sztynortu. Zauroczony tym miejscem Ignacy Krasicki powiedział niegdyś „Kto ma Sztynort ten posiada Mazury” .

zabudowania Sztynortu © niradhara


Przez 400 lat Sztynort był siedzibą starego i znamienitego rodu szlachty pruskiej von Lehndorff. Ziemie były początkowo oddane w lenno, później przekazane na własność. Dokumenty rodzinne świadczą, że Lehndorffowie otrzymali przywilej nadania "wielkiej dziczy nad jeziorem" już na początku XVIw.

pałac w Sztynorcie © niradhara


pałac w Sztynorcie © niradhara


Ostatnim dziedzicem Sztynortu był Heinrich von Lehndorff, który został stracony za udział w zamachu na Hitlera. Jego cztery córki postawiły mu pomnik. Jest to ogromny mazurski głaz, na którym w językach polskim i niemieckim wypisane zostało zdanie z pożegnalnego listu hrabiego Lehndorffa do rodziny, napisanego w przedzień egzekucji: "Stajemy w obliczu daleko idących przemian, pod wpływem których nasze dotychczasowe życie stopniowo odchodzi w niebyt, ustępując miejsca całkowicie odmiennym normom".

tablica pamiątkowa © niradhara


Będąc w Sztynorcie koniecznie zajrzeć należy do słynnej na całe mazury tawerny „Zęza”. Tu co wieczór zbierają się żeglarze i przy dźwięku gitar śpiewają szanty. Niestety, byliśmy zbyt wcześnie i nie dane nam było ich posłuchać.

kultowa tawerna "Zęza" © niradhara


port w Sztynorcie © niradhara


port w Sztynorcie © niradhara


Posileni spożytą w tawernie zupą chmielową żegnamy Sztynort. Gładkim asfaltem dojeżdżamy do głównej drogi i… zonk!!! Główna (ha, ha) droga wybrukowana jest kocimi łbami. Cóż z tego, że na głowie kask, skoro mózg od wewnątrz co chwila uderza o czaszkę. Ciekawe czy robią się na nim siniaki?

darmowy masaż wibracyjny pośladków © niradhara


Wytyczona trasa rowerowa skręca wreszcie na mniej urazogenną, piaszczystą drogę. Tempo jazdy nadal wolne, pęd powietrza nie chłodzi, a słońce praży niemiłosiernie. No i znów dopadają nas muchy.

sielski krajobraz © niradhara


Dopiero od maleńkiej miejscowości Doba, od której nazwę swą bierze jezioro Dobskie, wracamy na asfalt, w cień drzew i radując się życiem wracamy na camping.

przed nami pojawia się jezioro Dobskie © niradhara


tuż po zachodzie słońca © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (8)

Miły Gościu,dziękuję za uznanie i życzenia :-)

niradhara 17:28 poniedziałek, 3 września 2012

Pani Pasja jest naprawde zdumiewajaca! Samemu rowniez uwielbiam ''''robic'''' codziennie wiele kilometrow i rowniez bardzo lubie fotografowac, ale w trasie jest to nieco utrudnione kiedy bardziej stawiam na ''''cel'''' niz na ''''otoczenie'''' i nie lubie sie zatrzymywac:( W kazdym razie chcialbym zyczyc Pani coraz wiekszej satysfakcji i spelnienia, choc juz jest ono z cala pewnoscia ogromne;) Pozdrawiam:)

Gość 19:35 piątek, 31 sierpnia 2012

Cóż, kocie łby nie należą do najlepszej nawierzchni, ale za to spokój mieliście. Chyba jednak wolę je, od tych ryczących samochodów.

rowerzystka 17:22 poniedziałek, 30 lipca 2012

Godny dst w pięknych okolicznościach przyrody:)
A tak swoją drogą,ciekawy jestem ile elementów wystroju wioski indiańskiej,zostało wyprodukowanych w Chinach?;)

funio 09:03 poniedziałek, 30 lipca 2012

Z łuku to sobie możecie postrzelać na Kocierzu, hehehe. Zachód na jeziorkiem - kurde, gdyby tylko komary tak nie cięły, byłoby perfekt :)

k4r3l 16:38 niedziela, 29 lipca 2012

Brukowana droga to nie najlepszy przyjaciel rowerzysty.Piaszczysta, to jeszcze gorzej, bo zaraz cały mechanizm trzeba myć.Przy tak pięknej wycieczce kostka, piach i muchy to szczegół, o którym szybko się zapomina.

pioter50 13:45 niedziela, 29 lipca 2012

Solidnie wybrukowana droga, pewnie jeszcze Niemców pamięta. A jak to jest, że krakowski rynek wyremontowany parę lat temu za grube miliony już wymaga poprawek.

shem 13:13 niedziela, 29 lipca 2012

Ta kronika , to pewnie coś jak nasze BS :)) A co do kąpieli w taki upał , to w ubranku można ...i tak zaraz wyschnie ! :)))

tunislawa 21:10 sobota, 28 lipca 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa mpoto

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]