po piachu i kocich łbach
tylko piach, piach, piach© niradhara
Ten rejon Mazur jest specyficzny jeśli chodzi o sieć dróg – niewiele tu bocznych dróg asfaltowych, do wyboru mamy albo ruchliwe trasy przelotowe albo piach. Ewentualne bliskie spotkanie z piaszczystą glebą jest jednak mniej groźne w skutkach niż spotkanie z tirem, wybieramy zatem drugi wariant.
wioska indiańska© niradhara
stroje indiańskich kobiet© niradhara
Indiańska wioska znajduje się na skraju miejscowości Spytkowo koło Giżycka. Jest to plenerowe muzeum, w którym prezentowanych jest ponad sto eksponatów obrazujących życie dawnych Indian z obszaru Wielkich Równin. Są tu stroje i broń wojowników, przedmioty związane z religią i magią, narzędzia, stroje i ozdoby kobiece, dziecięce zabawki itd. O ich przeznaczeniu i sposobie wytwarzania opowiada miła pani przewodnik. Za drobną opłatą można sobie tez postrzelać z łuku, ale tę atrakcję sobie odpuszczamy.
zabawki dla dzieci© niradhara
przedmioty magiczne© niradhara
stroje męskie© niradhara
broń prawdziwych mężczyzn© niradhara
Piotrek lubi wszystko wiedzieć© niradhara
indiańska kronika© niradhara
bociek zwiedza indiańska wioskę© niradhara
Znów piaszczysty odcinek drogi, widoczki sielskie, ale że poruszamy się wolno, wszystkie okoliczne muchy upatrują nas sobie za cel ataków.
pusto i piaszczyście© niradhara
W Pieczarkach wracamy na asfalt. Co za ulga! W okolicy nie ma zbyt wielu atrakcji, zatrzymujemy się zatem tylko na chwilę przy malowniczym kościółku w Pozezdrzu, żeby zrobić kilka fotek.
kościółek w Pozezdrzu© niradhara
wnętrze widziane przez szybkę w drzwiach© niradhara
głaż narzutowy w Harszu© niradhara
Dłuższy postój robimy dopiero nad jeziorem Harsz. Zjadamy pyszne, zabrane ze sobą jagodzianki i chłodzimy się nieco w wodach jeziora. Szkoda, że nie mamy ze sobą kostiumów kąpielowych. Można byłoby trochę popływać, a tak trzeba poprzestać na zamoczeniu nóg :-(
szkoda, że nie mam kostiumu kąpielowego© niradhara
nie tylko my chcemy się tu ochłodzić© niradhara
jezioro Kirsajty© niradhara
jezioro Kirsajty© niradhara
jezioro Dargin© niradhara
Dojeżdżamy wreszcie do Sztynortu. Zauroczony tym miejscem Ignacy Krasicki powiedział niegdyś „Kto ma Sztynort ten posiada Mazury” .
zabudowania Sztynortu© niradhara
Przez 400 lat Sztynort był siedzibą starego i znamienitego rodu szlachty pruskiej von Lehndorff. Ziemie były początkowo oddane w lenno, później przekazane na własność. Dokumenty rodzinne świadczą, że Lehndorffowie otrzymali przywilej nadania "wielkiej dziczy nad jeziorem" już na początku XVIw.
pałac w Sztynorcie© niradhara
pałac w Sztynorcie© niradhara
Ostatnim dziedzicem Sztynortu był Heinrich von Lehndorff, który został stracony za udział w zamachu na Hitlera. Jego cztery córki postawiły mu pomnik. Jest to ogromny mazurski głaz, na którym w językach polskim i niemieckim wypisane zostało zdanie z pożegnalnego listu hrabiego Lehndorffa do rodziny, napisanego w przedzień egzekucji: "Stajemy w obliczu daleko idących przemian, pod wpływem których nasze dotychczasowe życie stopniowo odchodzi w niebyt, ustępując miejsca całkowicie odmiennym normom".
tablica pamiątkowa© niradhara
Będąc w Sztynorcie koniecznie zajrzeć należy do słynnej na całe mazury tawerny „Zęza”. Tu co wieczór zbierają się żeglarze i przy dźwięku gitar śpiewają szanty. Niestety, byliśmy zbyt wcześnie i nie dane nam było ich posłuchać.
kultowa tawerna "Zęza"© niradhara
port w Sztynorcie© niradhara
port w Sztynorcie© niradhara
Posileni spożytą w tawernie zupą chmielową żegnamy Sztynort. Gładkim asfaltem dojeżdżamy do głównej drogi i… zonk!!! Główna (ha, ha) droga wybrukowana jest kocimi łbami. Cóż z tego, że na głowie kask, skoro mózg od wewnątrz co chwila uderza o czaszkę. Ciekawe czy robią się na nim siniaki?
darmowy masaż wibracyjny pośladków© niradhara
Wytyczona trasa rowerowa skręca wreszcie na mniej urazogenną, piaszczystą drogę. Tempo jazdy nadal wolne, pęd powietrza nie chłodzi, a słońce praży niemiłosiernie. No i znów dopadają nas muchy.
sielski krajobraz© niradhara
Dopiero od maleńkiej miejscowości Doba, od której nazwę swą bierze jezioro Dobskie, wracamy na asfalt, w cień drzew i radując się życiem wracamy na camping.
przed nami pojawia się jezioro Dobskie© niradhara
tuż po zachodzie słońca© niradhara