Druga burza dopadła mnie w Kętach. I tak już byłam mokra, więc deszcz mnie nie przeraził, za to niosący się po okolicy huk grzmotów naprawdę robił wrażenie. Na szczęście nic mnie nie trafiło i szczęśliwie wróciłam do suchego domu.
Albo leje albo wieje, albo dusi mnie alergia na kwitnące trawy. A jak połknę pigułę przeciw alergii to zaraz zasypiam co, jak pisze w ulotce, jest skutkiem ubocznym. I jak tu jeździć ? :(
Rano na rowerku do pracy, a po południu do Ponikwi. Wieś się cywilizuje i wzdłuż drogi budowany jest chodnik. Dzięki robotom drogowym i konieczności stania na światłach poznałam sympatycznego bikera z Bielska :) W połowie drogi na Przegibek niebo zrobiło się czarne i trzeba się było szybko ewakuować. Deszczyk złapał mnie w Porąbce, ale na szczęście był ciepły i miły :)
Ostatnio niewiele miałam czasu na jazdę - musiałam go poświęcać psu, który wpadł w depresję, no i ogród powoli zamieniał się w dżunglę, więc trzeba było jakoś temu zaradzić. Dziś co chwila lało i na niebie wisiały wielkie czarne chmury, ale gdy na chwilkę się przetarło postanowiłam wskoczyć na rowerek i zrobić cykl zdjęć pt. "Rozkład łąki na czynniki pierwsze" ;P
Pojechałam przez Podlesie. Było miło, na chwilę nawet wyszło słońce. nagle w jadącym z przeciwka samochodzie kierowca uchylił szybę, wycelował prosto we mnie i rzucił. Trafił gnojek! Zabolało... a na spodniach i kurtce rozbryzgnął się jakiś owoc, sprawiając, że wyglądałam, jakby ktoś na mnie puścił pawia :( Wróciłam do domu oburzona i smutna :(