Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2010

Dystans całkowity:290.90 km (w terenie 3.00 km; 1.03%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:1956 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:17.11 km
Więcej statystyk

zwiastuny wiosny

Sobota, 20 marca 2010 · Komentarze(19)
Kategoria w pobliżu domu
Trasa standardowa, wariant przez Starą Wieś.

Po drodze pilnie wypatrywaliśmy zwiastunów wiosny. Pierwsze kwiatki spotkaliśmy przy wjeździe do Hecznarowic.

jak małe słoeczka © niradhara


Droga przez Hecznarowice jest stosunkowo pusta, a zatem dobra na przełamywanie urazu.

w Hecznarowicach © niradhara


Wiosnę widać już na polach. Zaorane grzeją się w słońcu i czekają na siew.

pole © niradhara


Co chwila zsiadałam z roweru, by rozprostować kręgosłup I zrobić kolejną fotkę, a biedny Piotrek cierpliwie na mnie czekał.

ikolejny postój © niradhara


W Dankowicach pilnie wypatrywaliśmy bocianów. Niestety, gniazdo wciąż jeszcze puste. Z dużego ptactwa zaobserwować można tylko łabędzie. Chyba w tym roku weszła z życie jakaś nowa dyrektywa unijna, bo biedactwa mają numerki na szyi. Ordnung muss sein!

z numerkiem na szyi © niradhara


W Wilamowicach spotkaliśmy kolejne, cudowne zwiastuny wiosny.

szkoda, że tak krótko kwitną © niradhara


Łabędzie na stawach w Malcu nie zostały jeszcze zinwentaryzowane ;)

tego nie policzyli © niradhara


Im więcej przejechanych kilometrów pokazywał licznik, tym dotkliwszy stawał się ból kręgosłupa. Na parkowej ławce w Kętach zmuszona byłam zrobić „kołyskę”, by choć trochę go rozciągnąć.

przerwa na ćwiczenia © niradhara


Wyjazd z Kęt to najgorszy fragment trasy, bo trzeba było przejechać przez ów most na Sole, na którym niedawno zostałam potrącona. Piotrek wprawdzie jechał jako ariergarda, ale i tak miałam atak paniki. Wiem jednak, że jazda tędy jest konieczna, by powoli przełamywać lęk.

W Kobiernicach, gdy wydawało mi się już, że spokojnie dojadę do domu, znów przeżyłam chwilę grozy. Jakiś kretyn z kosmiczną prędkością wszedł w zakręt pod kątem 90 stopni, wyrzuciło go na mój pas, zaczął rozpaczliwie hamować, ale auto sunęło nadal. Usłyszałam przeraźliwy, tak koszmarnie kojarzący się pisk hamulców. W takich chwilach umysł pracuje jakoś dziwnie. Ułamki sekund rozciągają się w nieskończoność. Nie wiem jakim cudem udało mi się pomyśleć, że jedyna szansa to ucieczka na bok i wykonać ten manewr. Znów Opatrzność nade mną czuwała :)

magneticlife.eu because life is magnetic

do Wielkiej Puszczy

Czwartek, 18 marca 2010 · Komentarze(13)
Kategoria w pobliżu domu
Lekarz zalecił mi powolne rozkręcanie się. Dni na szczęście stają się coraz dłuższe i po pracy można jeszcze złapać kilka promyków słońca. Z powodu nabytej ostatnio głębokiej awersji do samochodów postanowiłam udać się w mało ruchliwe miejsce, tj. do Wielkiej Puszczy. Słoneczko rozkosznie grzało, ale wokół królowały barwy jesieni.

jesiennie © niradhara


Droga do Wielkiej Puszczy powolutku wspina się w górę, a tam panuje jeszcze zima.

powyżej granicy śniegu © niradhara


potoczek © niradhara


Oj, nie za tym tęskniłam! Wróciłam desperacko szukać zwiastunów wiosny. I nagle, gdy już prawie straciłam nadzieję, dojrzałam pierwszy, nieśmiało wychylający się spośród zwiędłych liści kwiatuszek.

zwiastun wiosny © niradhara


Warto było jechać, mimo wciąż odczuwalnego bólu kręgosłupa, żeby zobaczyć taki widok :)

magneticlife.eu because life is magnetic

w życiu piękne są tylko chwile

Poniedziałek, 15 marca 2010 · Komentarze(16)
Kategoria w pobliżu domu
Dziś Piotrek odebrał ze szpitala wyniki mojego prześwietlenia. Nie rozumiem medycznego slangu, więc dopiero jutro lekarz wytłumaczy mi, czy zmiany w kręgosłupie są wynikiem potrącenia, czy też naturalnym skutkiem nieubłaganego upływu czasu.

Gdy wracałam z pracy, świat wyglądał jak w bajce. Powietrze było idealnie przezroczyste, a słońce oświetlało szczyty delikatnie ośnieżonych gór. Poczułam przemożną chęć utrwalenia tego obrazu. Zanim jednak zdążyłam spakować aparat i dojechać z powrotem na miejsce, z którego rozpościerał się ów czarowny widok, słoneczko zaczęło znikać za górą.

góry już w cieniu © niradhara


ostatnie chwile dnia © niradhara


Czyż nie miał racji Rysiek Riedel śpiewając, że w życiu piękne są tylko chwile?


Edit:
Robin napisał w komentarzu do dzisiejszego wpisu: "Liczyłem na jakieś ładne zdjęcie Rtg a tu masz zacienione góry".
Nie ma sprawy, Robinie, piszesz i masz! ;)

portret bez makijażu © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

do Porąbki

Sobota, 6 marca 2010 · Komentarze(23)
Kategoria w pobliżu domu
Zima wróciła. Przydałby się Pancernik, ale niestety trzeba było odwieźć go do serwisu. Ja też właściwie nadaję się do serwisu, bo choć początkowo wydawało mi się, że wszystko jest OK, to jednak skutki kolizjisą trochę bolesne. Siniaki, początkowo niewidoczne, zaczynają dojrzewać i nabierać pięknej, głębokiej, fioletowej barwy. W okultyzmie fiolet jest kolorem najwyższej, siódmej czakry oraz symbolem najwyższego poziomu oświecenia duszy. Zaiste, dowiedziałam się wiele o ludzkiej duszy, gdy kilka dni temu, po uderzeniu przez auto, leżałam i zastanawiałam się, co też się właściwie stało, bezskutecznie czekając, aż ktoś z gapiów pomoże mi wstać...

Pomimo zimna i stłuczeń postanowiłam dziś kawałek się przejechać. Niezwykle irytujący jest fakt, że ze sklepów, ze względu na koniec sezonu zimowego, poznikały już spodnie z membraną i muszę jeździć w cywilnych ciuchach.

znowu jadę © niradhara



Dzisiejsza jazda nie była jednak miła. Każdy przejeżdżający obok mnie samochód wywoływał atak paniki. Nie wiem, czy rzeczywiście było tak zimno, czy też szukałam pretekstu, żeby jak najszybciej znaleźć się w ciepłym, bezpiecznym domu. Na zaporze w Porąbce podjęłam decyzję o powrocie. Obawiam się, że siniaki na duszy będą się goić znacznie dłużej, niż te na ciele :(

zapora w Porąbce © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

z pracy

Czwartek, 4 marca 2010 · Komentarze(8)
Kategoria w pobliżu domu
Oj, krótka ta dzisiejsza jazda. Wróciłam tylko z pracy na zostawionym tam wczoraj Złomie.

Okolice kręgosłupa nadal bolą. Lekarz skierował mnie na prześwietlenie. Zobaczymy, co będzie dalej.

Wielką niespodziankę sprawił mi dziś Krzychu60. Przyjechał zapytać jak się czuję.

Krzychu, serdecznie dziękuję za troskę :) Wielka szkoda, że musiałeś tak szybko wracać do domu :(

magneticlife.eu because life is magnetic

the day after

Środa, 3 marca 2010 · Komentarze(11)
Kategoria w pobliżu domu
Po wczorajszym potrąceniu przez auto Pancernik musi iść do serwisu. Czekam na wskazówki Moniki, jak najlepiej udokumentować straty, ponieważ ona ma już doświadczenie w walce z ubezpieczycielami.

Do pracy pojechałam na Złomie. Zgodnie z zapowiedzią Dareckiego stłuczenia zaczęły boleć dopiero dzisiaj i czułam się na tyle źle, że zadzwoniłam po Piotrka, który zabrał mnie do domu autem. Mam chyba trochę naciągnięte mięśnie prawej nogi i czuję ból w plecach, wzdłuż kręgosłupa. Czasem jakieś drętwienie. Jutro wybieram się do lekarza. Może będzie tak:

Przychodzi baba do lekarza i skarży się na mrowienie w plecach, a lekarz na to: proszę się rozluźnić, co pani taka drętwa!

magneticlife.eu because life is magnetic

bliskie spotkanie z autkiem

Wtorek, 2 marca 2010 · Komentarze(42)
Kategoria w pobliżu domu
DPD + trasa standardowa, wariant opłotkami.

Gdy wróciłam z pracy, Piotrek robił już wpis z wycieczki na Przełęcz Kocierską. Ostrzegł mnie, że zaczyna prószyć śnieg, zdecydowałam się więc na jazdę Pancernikiem. Rzeczywiście zauważyłam jeden czy dwa płatki śniegowe, ale to wszystko. Było ładnie i dość ciepło. W okolicach Wilamowic zaczęłam nawet żałować, że nie wzięłam lustrzanki, bo słońce i chmury czyniły znajome widoki pięknymi i tajemniczymi. Fotki robione „małpką” nie są w stanie tego niestety odzwierciedlić. Na chwilę zatrzymałam się jeszcze nad stawami w Malcu, by nacieszyć się pięknem zachodu słońca.

i znów zachód słońca © niradhara


Wjeżdżając na most na Sole w Kętach usłyszałam nagle długi, przeraźliwy pisk opon. Już chciałam się obejrzeć i sprawdzić, co też to się dzieje, gdy poczułam uderzenie…. Wyrzuciło mnie wraz z rowerem na chodnik. Przez chwilę leżałam zastanawiając się, czy jestem w jednym kawałku. Samochód, który mnie potrącił zatrzymał się, ale długo nikt z niego nie wysiadał. Podniosłam się powoli, stanęłam, zaczęłam poruszać rękami i nogami, zastanawiając się czy to szok powoduje, że nie czuję bólu, czy rzeczywiście miałam szczęście. Wtedy otworzyły się drzwi samochodu, wysiadła z niego przerażona kobieta i zaczęła mnie wypytywać czy nic mi nie jest, przepraszać co chwilę i mówić, że mnie nie widziała. Pocieszyłam ją, powiedziałam, że nic poważnego mi się nie stało. Wtedy wsiadła do samochodu i odjechała. W ostatniej chwili zdążyłam spojrzeć na numery rejestracyjne. Stałam tak przez moment zszokowana i otępiała. Na szczęście kierowca auta, które jechało za nią oferował mi pomoc, zapisał owe numery i podał swój numer telefonu, by służyć, w razie konieczności, na świadka, że jechałam prawidłowo i byłam oświetlona jak choinka na Boże Narodzenie.

Wtedy dopiero dotarło do mnie, że spodnie mam podarte, a rower jest niesprawny. Zadzwoniłam po syna, przyjechał po mnie, włożyliśmy rower do auta i podjechaliśmy na posterunek policji. Tu panowie policjanci długo podziwiali oświetlenie i elementy odblaskowe roweru. Nie bardzo rozumieli, jak można było mnie nie zauważyć...

Przed chwilą zadzwonił do mnie sympatyczny pan policjant, który przyjmował zgłoszenie, z informacją, iż sprawczyni wypadku ze łzami w oczach przyznała się do winy, dostała mandat i 6 punktów karnych, a ja mam się zgłosić po notatkę, która pozwoli mi na wyegzekwowanie strat od ubezpieczyciela. Serdeczne podziękowania dla kęckiej policji :)

Jak to dobrze, że nie jechałam swoim najnowszym rowerem i nie miałam ze sobą lustrzanki! Zycie jest piękne :)

magneticlife.eu because life is magnetic