nie tym razem
Piątek, 13 stycznia 2012
· Komentarze(17)
Kategoria w pobliżu domu, Beskid Mały, Śląski i Żywiecki
Ach, jaki cudny błękit! Silny wiatr z dużą szybkością przeganiał po niebie urocze obłoczki. Kołysana złudną nadzieją, że co się miało z nieba wysypać, wysypało się przed południem, jechałam w stronę gór.
Gdy wjeżdżałam na most w Porąbce, zauważyłam ze zdumieniem, że ciemność jakowaś zaczyna świat pochłaniać. Hm, pomyślałam, może Majowie się pomylili i wielki finał ma się odbyć już dziś, a nie 21 grudnia. Na wszelki wypadek wyciągnęłam aparat fotograficzny, ściągnęłam moje ukochane rękawice narciarskie i zaczęłam pstrykać, by tak istotne wydarzenie uwiecznić, choć właściwie nie wiadomo dla kogo.
Na szczęście tym razem nie był to koniec świata, tylko zwykła zamieć. Dla mnie jednak był to koniec drogi, bo palce u rąk skostniały mi tak bardzo, że musiałam wrócić do domu :-(
Do sumy kilometrów wliczyłam dojazd do pracy.
błękit nieba nad Żarem© niradhara
Gdy wjeżdżałam na most w Porąbce, zauważyłam ze zdumieniem, że ciemność jakowaś zaczyna świat pochłaniać. Hm, pomyślałam, może Majowie się pomylili i wielki finał ma się odbyć już dziś, a nie 21 grudnia. Na wszelki wypadek wyciągnęłam aparat fotograficzny, ściągnęłam moje ukochane rękawice narciarskie i zaczęłam pstrykać, by tak istotne wydarzenie uwiecznić, choć właściwie nie wiadomo dla kogo.
chmury zaczynają atak na Porąbkę© niradhara
ciemność pochłania Sołę© niradhara
ciemność pochłania drogę© niradhara
Porąbka powoli znika© niradhara
Na szczęście tym razem nie był to koniec świata, tylko zwykła zamieć. Dla mnie jednak był to koniec drogi, bo palce u rąk skostniały mi tak bardzo, że musiałam wrócić do domu :-(
czyżby wreszcie zima?© niradhara
pogoda szaleje, a Kellysek zachowuje stoicki spokój ;-)© niradhara
Do sumy kilometrów wliczyłam dojazd do pracy.