Wpisy archiwalne w kategorii

w pobliżu domu

Dystans całkowity:14898.57 km (w terenie 177.50 km; 1.19%)
Czas w ruchu:146:04
Średnia prędkość:17.69 km/h
Maksymalna prędkość:37.08 km/h
Suma podjazdów:63852 m
Suma kalorii:2269 kcal
Liczba aktywności:531
Średnio na aktywność:28.06 km i 1h 33m
Więcej statystyk

w hołdzie Ministerstwu Transportu

Sobota, 26 stycznia 2013 · Komentarze(26)
Długo, zbyt długo żyłam w niewiedzy, nieświadoma straszliwych zagrożeń. Aż do dziś, kiedy to za pośrednictwem portalu polskanarowery.pl dotarła do mnie odpowiedź Andrzeja Massela, podsekretarza stanu w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, na interpelację poselską w sprawie możliwości wprowadzania rowerów na dworce kolejowe. Oto jej fragment:

„ (…)należy pamiętać o bezpieczeństwie podróżnych i innych klientów w wielu aspektach. (…)nie wolno zapominać o różnych zagrożeniach, w których rower lub rower z bagażem (…) może posłużyć do celów terrorystycznych."

Co za przenikliwość umysłu! To ja głupia kobieta myślałam, że terrorysta może po prostu umieścić bombę w walizce. Ale nie, on tego przecież nie zrobi. Walizek jest na dworcach zbyt dużo, jedna podobna do drugiej, jeszcze by się pomylił, stanął zbyt blisko i sam się niechcący uszkodził.

Jeśli zatem zobaczycie na dworcu kolejowym osobnika takiego jak ten na poniższym zdjęciu, nie dajcie się zwieść pozorom. Rzeczywistość jest brutalna. To niebezpieczny terrorysta! Pomimo ciemnych okularów wyraźnie widać oznaki szaleństwa w oczach. Maska na twarzy uniemożliwia rozpoznanie. Sakwa wypełniona jest po brzegi laskami dynamitu, w termosie napalm. Kask na głowie ma chronić przed odłamkami. No bo do czego innego właściwie mógłby służyć?

podejrzane indywiduum © niradhara


Nie ma to tamto, trzeba się wykazać obywatelską postawą i zbadać stan bezpieczeństwa najbliższego dworca kolejowego. Niebylejakiego, bo leżącego na uczęszczanym turystycznym szlaku. Wskakuję zatem na rower i jadę!

zagrożony obiekt © niradhara


Jest gorzej niż myślałam. Na teren dworca dostaję się bez problemów, nie widać ochrony ani kamer. Mogę zrównać z ziemią perony i uciec.

ciekawe czy podróżni uciekli w panice przed terrorystami czy po prostu nie doczekali się na pociąg? © niradhara


Gdzież jest obsługa dworca, gdzie dzielni funkcjonariusze SOK? O, już widzę, też zapewne czytali pismo pana Massela, bo przezornie opancerzyli się w swojej kanciapie. Dobrze, że chociaż oni są bezpieczni :-D

grunt to bezpieczeństwo © niradhara


Uspokojona nieco zaczynam odwrót do domu, gdy wtem rzuca mi się w oczy przystanek autobusowy. Ach, toż to obiekt użyteczności publicznej, który zaatakować mogą rowerzyści-terroryści, wrogowie rodzaju ludzkiego, pociągów i pojazdów czterokołowych. Natychmiast, powtarzam natychmiast, ogłosić należy prawo zakazujące rowerzystom i ich pociotkom przebywania w pobliżu takich miejsc. Panowie urzędnicy, nie spoczywajcie na laurach, tyle jest jeszcze do zrobienia!

przystanek autobusowy niestrzeżony © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

"Razem dla platana"

Niedziela, 20 stycznia 2013 · Komentarze(17)
Kategoria w pobliżu domu
To już coś więcej niż patriotyzm lokalny, teraz to PATRIOTYZM przez duże „P”! Przeczytajcie proszę i przyłączcie się :-)

potrzeba czterech kobiet, żeby objąć jego pień © niradhara


Mieszkańcy pobliskich Kóz szykują się do konkursu „Europejskie Drzewo Roku”, w którym startuje platan rosnący w centrum ich miejscowości. Platan został już laureatem ogólnopolskiego konkursu „Drzewo Roku 2012” Klubu Gaja. W głosowaniu zdobył ponad 7 tys. głosów.

tabliczka pamiątkowe © niradhara


Sędziwy laureat rośnie w zabytkowym parku w centrum miejscowości. Współczesny rozłożysty wygląd drzewa został zaplanowany już na początku, ponieważ do ziemi włożono kilka zrośniętych ze sobą sadzonek. Jest symbolem jedności społeczności lokalnej

jak miło jest odpocząć latem na ławeczce w cieniu drzewa © niradhara


Od 1 do 28 lutego trwać będzie internetowe głosowanie na Europejskie Drzewo Roku, w którym konkurentami koziańskiego platana będą drzewa z Czech, Słowacji, Irlandii, Bułgarii i Węgier.

gałęzie zdają się sięgać nieba © niradhara


Już teraz mieszkańcy Kóz uruchomili funpage na facebooku pod hasłem „Razem dla platana – akcja społeczna”. Proszę wszystkich czytelników o wsparcie tej wspaniałej akcji :-)

ach, powspinałoby się na te konary, gdyby nie był to pomnik przyrody :-D © niradhara


O głosowaniu z pewnością przypomnę w którymś z lutowych wpisów.

platan w całej okazałości © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

do Wielkiej Puszczy

Poniedziałek, 14 stycznia 2013 · Komentarze(19)
Góry przesłoniła szatańska kombinacja mgły i niskich chmur, niezbyt inspirująca do romantycznej, zimowej jazdy. Po długich deliberacjach zdecydowałam się jednak na wypad do Wielkiej Puszczy. To ciasna dolinka, rozległych górskich widoków i tak nijak stamtąd podziwiać się nie da.

hm, łańcuch mam, ale jeśli go przełożę na oponę, to prędkość jazdy drastycznie spadnie! :-D © niradhara


Pod górę jedzie się świetnie, bo wysiłek włożony w mielenie zalegającego drogę śniegu owocuje rozgrzaniem mięśni i rozejściem się owego ciepła po całym ciele.

im wyżej, tym więcej śniegu na drodze © niradhara


Wreszcie miły sercu potoczek. Parkuję Pancernika Potiomkina i wyciągam aparat. Niestety, nie potrafię go obsługiwać w narciarskich rękawiczkach, więc po chwili palce mam sztywne z zimna. Nic to, myślę, zaraz wyjmę termos z gorącą, pyszną malinową herbatą. Naleję jej do kubeczka, potrzymam chwilę w dłoniach, poczuję bijące od niego ciepło…

Pancerniku, poczekaj grzecznie, pani zrobi kilka fotek i wróci do ciebie © niradhara


Tylko … gdzie jest ten termos? Herbatę robiłam z całą pewnością. O nie! Już wiem, został w kuchni na stole. W ostatniej chwili przed wyjazdem zauważyłam, że w karmniku brakło słonecznika dla ptaków, poszłam dosypać i zapomniałam o termosie :-(

potok w dolinie Wielkiej Puszczy © niradhara


Zrezygnowana zaczynam zjazd. Skostniałe palce bolą coraz bardziej. Pozostawiony w domu termos wydaje się bezcenny! Już rozumiem, dlaczego najbardziej godne pożądania jest dla nas z zawsze to, czego akurat nie mamy ;-D

tu Funio przyjeżdżał latem zażywać odświeżającej kąpieli © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

na spotkanie Orkiestry

Niedziela, 13 stycznia 2013 · Komentarze(14)
Kategoria w pobliżu domu
Cel dzisiejszej jazdy był oczywisty – rynek w Kętach, gdzie wolontariusze zbierali datki dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tym razem w akcji brała udział grupa poszukiwawczo-ratownicza. Kwestowali nie tylko ludzie. Psy-ratownicy miały przyczepione do szelek miniaturowe skarbonki. W nagrodę za datek można było zostać polizanym po twarzy :-)

kwestują ludzie i psy-ratownicy © niradhara


oto kolejny wolontariusz © niradhara


wolontariusz zainteresował się moim rowerem :-) © niradhara


kolejny datek © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

do Tresnej

Sobota, 12 stycznia 2013 · Komentarze(10)
Niezaprzeczalny urok zimy polega na tym, iż przed wyjazdem na rower funduje nam ona rozgrzewkę w postaci odśnieżania podwórka. W zasadzie jest to czynność prosta, poza tym wszelako przypadkiem, gdy pracowicie pomagający owczarek podgryza łopatę, usiłując ją zmusić do samodzielnej pracy :-D

widok z zapory w Tresnej na górę Żar © niradhara


Po dłuższej dyskusji Funio pogodził się z faktem, że łopata to nie owca i pasienie jej na nic się nie zda, ale że negocjator z niego wyśmienity, stanęło na tym, iż zamiast bezsensownie odgarniać śnieg na bok, będę go wyrzucać jak pług wirnikowy, dając tym samym okazję do skakania, łapania i zagryzania.

świat niemal monochromatyczny © niradhara


zaczyna się taniec światła © niradhara


lodowy bezkres © niradhara


Świetna zabawa. Dla Funia oczywiście. Dla mnie bolesne przypomnienie istnienia czegoś takiego jak mięśnie grzbietu. Po takiej zaprawie jazda na rowerze jest już czystym relaxem. Szkoda, ze tak krótkim. Niestety rodzina lubi czasem zjeść obiad i ktoś musi go ugotować. Znów padło na mnie :-D

a może nie gotować? niech sobie zrobią grilla :-D © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

Taniec światła

Czwartek, 10 stycznia 2013 · Komentarze(14)
Gdy wiatr rozdziera powłokę ciężkich, czarnych chmur i przedzierające się promienie słońca zaczynają tańczyć na górach, odkrywają one na nowo swoje piękno. Przeglądają się w wodzie jakby chciały sprawdzić, w jakim oświetleniu wyglądają najkorzystniej. Człowiek zauroczony tą magią światła może tylko podziwiać w milczeniu. Żadne słowa jej nie opiszą, a zdjęcia są tylko nędzną namiastką.

cienie drzew na lodzie © niradhara


jezioro się powoli rozświetla © niradhara


w Międzybrodziu chwilowo słonecznie © niradhara


Soła - lustro dla chmur © niradhara


skąd ja znam ten symbol? ;-) © niradhara


Żar po raz pierwszy © niradhara


zapora w Tresnej © niradhara


nagły rozbłysk © niradhara


zimowa rudość © niradhara


Żar po raz drugi © niradhara


z dedykacją dla Flasha © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

rozruch Pancernika

Wtorek, 8 stycznia 2013 · Komentarze(7)
Posypało, powiało, zamroziło. Przyszła pora na wybudzenie Pancernika z letniego snu. On, uzbrojony w opony z kolcami, nie boi się oblodzonej drogi. Wczoraj został troskliwie nasmarowany i teraz wdzięcznie sunie po lodzie :-)

Pancernik znowu w akcji © niradhara


Oblodzone są tylko boczne drogi, główne nadal czarne, ale leżący na poboczu zlodowaciały śnieg zmniejsza szerokość jezdni. Trochę wieje, a ja nie włożyłam kominiarki, więc marznie mi twarz. No i oczywiście, standardowo niemal, palce u rąk.

na bocznych drogach sporo lodu © niradhara


Nie chcę się przeziębić, więc ograniczam się do przejechania przez Porąbkę (fakt, trochę naokoło) do sklepu w Kobiernicach, żeby kupić słonecznik dla sikorek. Następnym razem ubiorę się bardziej odpowiednio.

Pancernik podziwia zaporę ;-) © niradhara


Pancernik Potiomkin w całej okazałości © niradhara


W drodze dopada mnie spora suczka. Najpierw usiłuje przegryźć oponę, potem spodnie. Zatrzymuję się więc i chwilę rozmawiamy. Uspokojona odchodzi. Zdecydowanie wolałabym porozmawiać z jej właścicielami, należy im się parę słów prawdy!

przed chwilą chciała mnie zjeść © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

na spotkanie orszaku Trzech Króli

Niedziela, 6 stycznia 2013 · Komentarze(10)
Kategoria w pobliżu domu
Dzisiejszą trasę zaplanowałam tak, by w samo południe znaleźć się w Porąbce i uwiecznić na fotkach orszak Trzech Króli. W tłumie rozpoznałam wiele znajomych twarzy. Maszerowali dziarsko, zwłaszcza że pogoda zachęcała do energicznego ruchu :-)

zbliża się orszak Trzech Króli © niradhara


dziś każdy czuje się jak król © niradhara


grają i śpiewają © niradhara


w orszaku widzę znajome twarze © niradhara


ten król wyróżnia się starannością stroju © niradhara


orszak zamyka niezawodna straż pożarna © niradhara


nic dziwnego, że ulice opustoszały © niradhara


0 st. C a oni z gołymi nogami! © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

w deszczu pod wiatr

Czwartek, 3 stycznia 2013 · Komentarze(11)
Kategoria w pobliżu domu
Funio nie był zachwycony moim wyjazdem na rower. Stanowczo usiłował mnie od niego odwieść, próbując przegryźć przednią oponę w Kellysku. Niezawodny instynkt podpowiadał mu, że optymistyczna prognoza portalu „Twoja Pogoda” to jakaś ściema. Miało zacząć padać dopiero w południe, zaczęło wcześniej. Stanowczo zbyt wcześnie, jak dla mnie. Deszcz ze śniegiem złapał mnie w Bielanach. Wypadałoby napisać: w czasie podziwiania szopki, ale doprawdy nie było czego podziwiać. Po raz kolejny te same figurki, nikomu nie chciało się stworzyć najprostszej choćby dekoracji.

Wielbłąd czy rower? Wybór należy do Ciebie :-) © niradhara


Atrakcji dostarczyła mi niezawodna Matka Natura. Wiatr skutecznie stymulował trening wysiłkowy, nagłymi bocznymi podmuchami testował moją czujność. Siekący deszcz ze śniegiem intensywnie masowały twarz, a nawet oczy, omijając sprytnie zaporę okularów. No, tego ostatniego zabiegu nie dostanie się w najbardziej ekskluzywnym Spa za żadne pieniądze :-)

kryzys się pogłębia, w tym roku nie ma nawet siana © niradhara


Jako pierwsze przemokły spodnie. Potem rękawiczki narciarskie i kurtka. Zaczęłam marznąć. Wtedy przypomniał mi się „Trening autogenny Schultza”. Wyobraziłam sobie upajający szept Rafała Seremeta „…twoje ciało spala teraz latami gromadzone zapasy tłuszczu… czujesz jak robi się ciepłe, coraz cieplejsze i cieplejsze…” O dziwo, zadziałało! Drogie Panie, nie walczcie z cellulitem, w niektórych okolicznościach może się przydać :-D

magneticlife.eu because life is magnetic

deszczowo

Środa, 2 stycznia 2013 · Komentarze(12)
Kategoria w pobliżu domu
Ludzie nie lubią telewizji z różnych powodów. Jedni za to, że jest złodziejem czasu, inni za to, że ponoć kłamie. Ja mam jej za złe mówienie prawdy. Zapowiadali na dziś beznadziejną pogodę i była :-(

klasztor franciszkanów w Kętach © niradhara


Przemakające powoli, acz systematycznie ubranie nie zachęcało do dłuższej przejażdżki. Kiedy wróciłam do domu, Piotrek zapytał: „Kotek, czy ciebie Bóg opuścił? W taką pogodę!”. Nie martw się Kochanie, nie opuścił. W piątek przyśle nawet do nas swojego specjalnego wysłannika. Nie zapomnij tylko o przygotowaniu koperty … :-D

brak wycieraczek daje się we znaki © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic