Jak dobrze wstać skoro świt… W nadziei na malownicze nadjeziorne mgły wyjechałam z domu o godzinie 5:15, co dla mnie oznacza środek nocy. Podobne nadzieje żywili chyba kierowcy tirów, bo wylegli na drogę w liczbie znacznie przewyższającej średnią krajową :-(
Soła w promieniach wschodzącego słońca
© niradhara
Jak na złość powietrze przejrzyste było jak kryształ, a jezioro prezentowało się wręcz banalnie. Rozczarowani powyższym zrezygnowaliśmy z robienia fotek i udaliśmy się każdy w swoją stronę, tzn. ja do Wielkiej Puszczy, by nacieszyć się rześkością poranka, a wyżej wymienieni kierowcy tirów w świat daleki.
Potok Wielka Puszcza
© niradhara
Jechałam rozkoszując się zapachem bzu, śpiewem ptaków i szumem potoku, gdy nagle przypomniał mi się wiersz ostatnio przeze mnie spłodzony z okazji konkursu organizowanego przez firmę „Romet’. Serce z siebie wydarłam, pisząc go, a uznany został za grafomański i przegrał sromotnie z uczynionym prozą opisem roweru otrzymanego z okazji pierwszej komunii :-(
Oto on:
Taki sobie wodospadzik
© niradhara
Droga przede mną i kręcą się koła.
Majestat gór w piękna szaleńczym rozkwicie.
Śpiew ptaków słychać i pachną w krąg zioła.
Barwami tęczy znów mieni się życie.
Błękitnieje niebo, a majowe słońce
ciepłem swych promieni w objęcia mnie bierze
i wiatr piosnkę nuci pośród traw na łące,
że wolność i szczęście znajdziesz na rowerze!
Kojący szum potoku
© niradhara