Wpisy archiwalne w kategorii

w pobliżu domu

Dystans całkowity:14898.57 km (w terenie 177.50 km; 1.19%)
Czas w ruchu:146:04
Średnia prędkość:17.69 km/h
Maksymalna prędkość:37.08 km/h
Suma podjazdów:63852 m
Suma kalorii:2269 kcal
Liczba aktywności:531
Średnio na aktywność:28.06 km i 1h 33m
Więcej statystyk

do Kozubnika

Wtorek, 28 lipca 2015 · Komentarze(11)
Nawet najpiękniejszy ogród może wydać nam się więzieniem, jeśli przebywamy w nim za długo … Po wielu dniach rycia w ziemi jak kret, sadzenia, plewienia, wąchania kwiatków i podziwiania motylków, zatęskniłam wreszcie za szmerem górskich strumieni. Zapakowałam do sakw aparat i statyw i wyruszyłam z zamiarem zrobienia paru fotek wodospadzikom i wodzie pieniącej się na kamieniach.



Szybujące po niebie obłoczki wyczarowywały na górach i wodzie uroczy taniec świateł i cieni. Przez chwilę stałam na moście w Porąbce, usiłując uwiecznić niniejsze dla potomności, a potem pojechałam do Kozubnika. Cóż za rozczarowanie! Niektóre strumienie wyschły zupełnie, w innych wody tyle, co kot napłakał. O robieniu zdjęć wodospadom można zapomnieć :(



Najsłynniejsza ruina PRL-u, czyli dawny ośrodek wypoczynkowy w Kozubniku, przechodzi intensywną rewitalizację. Prace mają być ponoć zakończone w 2018 roku, więc obok odnowionych budynków straszą jeszcze obiekty, w których śmiało można by było kręcić filmy o apokalipsie.





A na koniec fotka dla wielbicieli motylków – paź królowej :)




magneticlife.eu because life is magnetic

czas magnolii

Czwartek, 23 kwietnia 2015 · Komentarze(8)
Kategoria w pobliżu domu
Ledwie kilka dni temu rozkwitły, a już pierwsze płatki zaczynają osypywać się na ziemię. To była ostania chwila, by uwiecznić ich delikatne, tak szybko przemijające piękno … Magnolie… moje ulubione…



Przejeżdżając przez Starą Wieś postanowiłam zajrzeć do Filipa i zrobić mu rodzinną fotkę z Filipinką. Niestety, Filipa nie zastałam, a pani bocianowa chyba była w złym humorze, bo najpierw ostentacyjnie się na mnie wypięła, a potem udała się na poobiednią drzemkę. Długo siedziałam na krawężniku, czekając aż się wyśpi i wychyli dziób z gniazda. W końcu zrezygnowana wsiadłam na rower i pojechałam dalej :(





W okolicach Wilamowic i Pisarzowic wytyczono ostatnio wiele nowych tras rowerowych. Prowadzą malowniczymi i pustymi drogami. Jazda po nich to prawdziwa przyjemność, szczególnie teraz, gdy młoda zieleń cieszy oczy i wszystko wokół kwitnie.










Ta magnolia jest dla wszystkich, którzy czytają te słowa. Słonecznej i szczęśliwej wiosny Wam życzę :)))






magneticlife.eu because life is magnetic

powitanie bocianów

Środa, 25 marca 2015 · Komentarze(14)
Kategoria w pobliżu domu
Jednym z najradośniejszych dni w roku jest dla mnie zawsze ten, w którym zobaczę pierwszego bociana. W nasze okolice pierwszy przylatuje Filip. Od lat mieszka w Starej Wsi, w wielkim gnieździe przy głównej drodze. Jeszcze kilka dni temu było puste. Dziś wylegiwał się w nim Filip. Czekałam długo w nadziei, że zechce zapozować do zdjęcia. Niestety, chyba był zmęczony długim lotem z Afryki, bo pozostał głuchy na moje prośby :)



Według dawnych wierzeń bocian powstał z człowieka. Gdy Bóg uładzał stworzony przez siebie świat, spostrzegł, że na Ziemi rozmnożyło się bardzo dużo gadów, płazów i wszelkiego robactwa. Zszedł więc z nieba, zebrał to całe plugastwo do worka i związał go tak, by nic się z niego nie wydostało. Następnie nakazał jednemu z ludzi, aby wrzucił ten pakunek do wody i zatopił. Ostrzegł przy tym, żeby pod żadnym pozorem go nie otwierać. Człowiek przyrzekł spełnić powierzone mu zadanie i udał się nad wodę. Rosła w nim jednak ciekawość, co też jest w środku. Pomyślał: - Skoro worek dał mi sam Bóg, to nie może być w nim nic złego. Otworzył tobołek, a wtedy uwięzione stworzenia rozpełzły się na wszystkie strony. Przerażony człowiek próbował wyłapać uciekinierów, ale udało mu się to tylko częściowo. Całe zajście widział Bóg, który rozgniewał się na śmiertelnika i rzekł: - Za karę do końca świata będziesz łapał to, co wypuściłeś. I wtedy człowiek przemienił się w bociana. Gdy nieszczęśnik głośno protestował, rozsierdzony Bóg odciął mu język, i od tego czasu ptak już tylko klekocze.







W Dankowicach robię krótki postój na sfotografowanie fantazyjnych uli. Nie są zamieszkałe, więc to pewnie jakiś mini-skansen. Niestety nie znalazłam w necie żadnych informacji na ich temat.


Ze stawu Przygoniec w Dankowicach spuszczono wodę. Po mulistym dnie chodzi mnóstwo ptaszysk, coś sobie z błotka wydziobują. Zachowują jednak czujność i nie dają się podejść i sfotografować z bliska.



Pomiędzy stawami jadę do Jawiszowic. Pochodzący z XVII wieku piękny, drewniany kościół św. Marcina jak zwykle zamknięty jest na głucho. Z ustawionej przy nim tablicy można się dowiedzieć, że zabezpieczenie przeciwpożarowe zabytku było dofinansowywane m.in. ze środków unijnych. Ciekawe czy ktoś wpadnie wreszcie na pomysł, że obiekty korzystające ze środków publicznych powinny być udostępniane do zwiedzania, a nie tylko służyć do celów kultowych?







Do domu wracam przez Wilamowice, pustymi drogami, po których tylko wiatr hula. Choć nade mną szare i smutne niebo, to zieleniejące pola dają nadzieję na prawdziwą, nie tylko kalendarzową, wiosnę.



magneticlife.eu because life is magnetic

wśród pól

Sobota, 21 marca 2015 · Komentarze(6)
Kategoria w pobliżu domu
Powroty zwykle bywają trudne… Wracając do dawno nieodwiedzanych miejsc zastanawiamy się, czy jeszcze je poznamy i czy one poznają nas… Trasa przez Starą Wieś to jedna z tych, od których dawno, dawno temu zaczęła się moja przygoda z rowerem. Coś mnie tu nieodparcie ciągnęło. Dziś znów poczułam radość jazdy wśród bezkresu pól i pieszczotę wiatru na twarzy. Jak ja mogłam bez tego tak długo wytrzymać?









magneticlife.eu because life is magnetic

pomiędzy stawami

Poniedziałek, 16 marca 2015 · Komentarze(12)
Kategoria w pobliżu domu
Stanowczo odzwyczaiłam się od robienia wpisów na blogu. Nawet nie wiem od czego zacząć, bo nie wypada chyba od tego, że po długiej przerwie w jeździe siodełko wydaje się twardsze i okrutnie uwiera w tę część ciała, której nazwy wytworne damy publicznie nie używają . Jedyne chwile ulgi to te, gdy człowiek zatrzymuje się, by zrobić fotkę. Nie muszę chyba dodawać, że pstrykałam dziś ponad wszelką miarę :D



Zły początek … To może tak … teren na północ od Kobiernic to królestwo karpia. Przedwiośnie jest tu okresem czyszczenia stawów hodowlanych. Zamiast spokojnej tafli wody niemal wszędzie błoto i hałas koparek. Niezbyt romantyczne.




Na szczęście nie ze wszystkich stawów spuszczono wodę. W niektórych odbijało się dziś błękitne niebo, ale bezlistne drzewa i pożółkle trzciny czyniły krajobraz niemal jesiennym. Mewy krzyczały głośno, ewidentnie protestując przeciw takim widokom. Tylko zieleniejące pola, wbrew leżącemu gdzieś jeszcze na górskich szczytach śniegowi, cicho szeptały o nadchodzącej wiośnie :)














magneticlife.eu because life is magnetic

nad staw

Niedziela, 16 listopada 2014 · Komentarze(5)
Kategoria w pobliżu domu
Zerwałam się bladym świtem, łudząc się, że nad kobiernickimi stawami będą się unosić fotogeniczne mgły. Niestety, ani mgieł, ani dobrego światła nie było.  Porażka.

magneticlife.eu because life is magnetic

poranne mgły

Niedziela, 26 października 2014 · Komentarze(16)
W życiu zawsze jest coś za coś. Jeśli chce się zobaczyć i sfotografować góry i jezioro spowite welonem mgieł, trzeba wcześnie wstać i nastawić się na przemarznięcie palców. Ciągle jeszcze nie potrafię pstrykać w neoprenowych rękawiczkach. Gdy już słońce wzniesie się wysoko na niebo, magia znika, a świat znowu staje się banalny. Kiedy więc  inni dopiero wyruszają, ja wracam do domu.





 


magneticlife.eu because life is magnetic