Wpisy archiwalne w kategorii

w pobliżu domu

Dystans całkowity:14898.57 km (w terenie 177.50 km; 1.19%)
Czas w ruchu:146:04
Średnia prędkość:17.69 km/h
Maksymalna prędkość:37.08 km/h
Suma podjazdów:63852 m
Suma kalorii:2269 kcal
Liczba aktywności:531
Średnio na aktywność:28.06 km i 1h 33m
Więcej statystyk

powitanie bocianów

Sobota, 27 marca 2010 · Komentarze(17)
Kategoria w pobliżu domu
Gero zaczął się ostatnio żalić, że przez te moje jazdy na rowerze popada w depresję. Opowiadał nieustannie o wyższości krążenia po leśnych ścieżkach tropami saren nad pedałowaniem po szosach. Dałam się psu przekonać i przez kilka ostatnich dni nadrabiałam zaległości w spacerach po lesie.

Dzisiejsze popołudnie należało już jednak do Piotrka. Wybraliśmy się na spotkanie z bocianami.

światło i cień © niradhara


Pogoda nie była zachęcająca. Chłodno, ponuro. Od czasu do czasu tylko słońce przebłyskiwało zza chmur. Zieleni jeszcze niewiele. Za to na polach wiosennie szalały traktory.

wiosenne prace w polu © niradhara


W Starej Wsi spotkało nas wielkie rozczarowanie. Gniazdo zaprzyjaźnionych boćków było jeszcze puste. Zrobiło mi się smutno. Jak to, pomyślałam sobie, do wszystkich już przyleciały bociany, tylko do nas nie chcą wracać :(

Pojechaliśmy w stronę dankowickich stawów. I nagle, nad naszymi głowami, zobaczyłam go…

pierwszy bociek © niradhara


Leciał powoli, jakby szukając znajomych miejsc. Za chwilę pojawiła się cała rodzinka. Zaraz radośniej zrobiło mi się na duszy. Dopiero teraz uznałam, że wiosna naprawdę przyszła!

przyleciała cała rodzina © niradhara


Przed Jawiszowicami Piotrkowi zachciało się terenu. Wertepy nie są wprawdzie tym, co lubię najbardziej, ale czegóż się nie robi dla towarzystwa :)

po wertepach © niradhara


Muszę przyznać, że mój mąż poświęca się nierównie częściej niż ja, z anielską cierpliwością czekając co chwila, aż zrobię kolejną fotkę.


Piotrek znów na mnie czeka © niradhara


Dziękuję Ci, Piotrek, za kolejną cudowną wycieczkę :)

magneticlife.eu because life is magnetic

przełom potoku Rzyczanka

Wtorek, 23 marca 2010 · Komentarze(26)
Kategoria w pobliżu domu
Piotrek i ja pracujemy w różnych godzinach, rzadko więc mamy możliwość pojechać gdzieś razem. Dziś jednak miałam trochę luźniejszy dzień w pracy i udało się wybrać na romantyczną, wspólną wycieczkę. Naszym celem był przełom potoku Rzyczanka czyli Czarne Łupki Wierzowskie.

Miejsce znajduje się za Andrychowem, w kierunku Rzyk. Na mapie Beskidu Małego oznaczone jest jako kaskada Rzyczanki. Na próżno jednak szukaliśmy takiego drogowskazu. Zasięgnęliśmy jednak języka, skręciliśmy w błotnistą uliczkę i po kilkuset metrach pojawiła się przed nami Rzyczanka w całej krasie.

znaleźliśmy © niradhara


Strumień wymodelował tu minikanion, wodospadziki i kilka głębi. Wszystko to na odcinku ponad dwustu metrów w czarnych, przypominających swym wyglądem węgiel kamienny, łupkach.

potok Rzyczanka © niradhara


wodospadzik © niradhara


Widok szalejącej w wąskim, skalnym korycie wody jest tak piękny, że żadne zdjęcia nie są w stanie go oddać.

Piotrek podziwia kaskadę © niradhara


Rzyczanka © niradhara


Rzyczanka © niradhara


Rzyczanka © niradhara


Długo nie chciałam stąd odjechać. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia tego miejsca. Nie przegapcie, tu trzeba skręcić :)

drogowskaz © niradhara


Żeby nacieszyć się górskim pejzażem pojechaliśmy jeszcze przez Zagórnik. Zaczęło się chmurzyć, ale widoczki i tak cieszyły oczy. Z pewnością tu wrócę, jak tylko zrobi się zielono i radośnie.

przerwa na fotki © niradhara


widok z Zagórnika © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic

DPD

Poniedziałek, 22 marca 2010 · Komentarze(9)
Kategoria w pobliżu domu
Dojazd do pracy staje się przyjemniejszy, gdy widać już pierwsze pączki na drzewach i trawa zaczyna się zielenić.

przyroda budzi się do życia © niradhara


Po pracy wizyta u neurologa. Obejrzał zdjęcia rtg, opowiadał coś o jakimś dysku, dał skierowanie na tomografię i serię zabiegów. Niestety, nadzieje na relaksujące masaże okazały się płonne. Za to będą mnie magnetyzować i naświetlać laserami. Obym tylko po tym nie zaczęła świecić i przyciągać gwoździ ;P

A tak na serio, to jestem wściekła, że przez jedną babę, która nie potrafi jeździć, stracę teraz mnóstwo czasu. O bólu nie wspomnę, bo przecież cierpienie uszlachetnia ;)

magneticlife.eu because life is magnetic

wiosenny deszcz

Niedziela, 21 marca 2010 · Komentarze(11)
Kategoria w pobliżu domu
Całą noc deszcz bębnił o dach. Rano wprawdzie przestało padać, ale za to zerwał się bardzo silny wiatr. W nadziei, że po południu się uspokoi, zabrałam się za wykonywanie obowiązków matki-Polki, czyli gotowanie niedzielnego obiadu. Nakarmiwszy rodzinę wsiadłam na rower, szukać kolejnych zwiastunów wiosny.

wkrótce Wielkanoc © niradhara


Wiatr ani myślał się uspokoić, pojechałam zatem do Wielkiej Puszczy, gdzie droga jest częściowo osłonięta od podmuchów. Na niebie było coraz więcej chmur.

wolnogrzebiące stado © niradhara


zaczyna się chmurzyć © niradhara


Deszcz wisiał w powietrzu, postanowiłam zatem nie oddalać się zbytnio od domu, tylko spenetrować zaułki Wielkiej Puszczy. W okolicy, która wybrałam, wszystkie nazwy ulic zaczynają się na literę „Ł”.

ulice na literę Ł © niradhara


Ulica Łowiecka prowadzi przez las, stromo pod górę. Ciekawa byłam, kto też tu może mieszkać?

ulica Łowiecka © niradhara


No i proszę – to chyba dawna rezydencja myśliwska. Czas i wiatry halne nie były dla niej litościwe.

przemijanie © niradhara


Rozmyślania o nietrwałości rzeczy przerwały mi pierwsze krople deszczu. Z głębi mych przepastnych sakw wyciągnęłam więc ochraniacze na buty i rozpoczęłam odwrót. Deszcz padał coraz mocniej – ciepły, prawdziwie wiosenny…

magneticlife.eu because life is magnetic

zwiastuny wiosny

Sobota, 20 marca 2010 · Komentarze(19)
Kategoria w pobliżu domu
Trasa standardowa, wariant przez Starą Wieś.

Po drodze pilnie wypatrywaliśmy zwiastunów wiosny. Pierwsze kwiatki spotkaliśmy przy wjeździe do Hecznarowic.

jak małe słoeczka © niradhara


Droga przez Hecznarowice jest stosunkowo pusta, a zatem dobra na przełamywanie urazu.

w Hecznarowicach © niradhara


Wiosnę widać już na polach. Zaorane grzeją się w słońcu i czekają na siew.

pole © niradhara


Co chwila zsiadałam z roweru, by rozprostować kręgosłup I zrobić kolejną fotkę, a biedny Piotrek cierpliwie na mnie czekał.

ikolejny postój © niradhara


W Dankowicach pilnie wypatrywaliśmy bocianów. Niestety, gniazdo wciąż jeszcze puste. Z dużego ptactwa zaobserwować można tylko łabędzie. Chyba w tym roku weszła z życie jakaś nowa dyrektywa unijna, bo biedactwa mają numerki na szyi. Ordnung muss sein!

z numerkiem na szyi © niradhara


W Wilamowicach spotkaliśmy kolejne, cudowne zwiastuny wiosny.

szkoda, że tak krótko kwitną © niradhara


Łabędzie na stawach w Malcu nie zostały jeszcze zinwentaryzowane ;)

tego nie policzyli © niradhara


Im więcej przejechanych kilometrów pokazywał licznik, tym dotkliwszy stawał się ból kręgosłupa. Na parkowej ławce w Kętach zmuszona byłam zrobić „kołyskę”, by choć trochę go rozciągnąć.

przerwa na ćwiczenia © niradhara


Wyjazd z Kęt to najgorszy fragment trasy, bo trzeba było przejechać przez ów most na Sole, na którym niedawno zostałam potrącona. Piotrek wprawdzie jechał jako ariergarda, ale i tak miałam atak paniki. Wiem jednak, że jazda tędy jest konieczna, by powoli przełamywać lęk.

W Kobiernicach, gdy wydawało mi się już, że spokojnie dojadę do domu, znów przeżyłam chwilę grozy. Jakiś kretyn z kosmiczną prędkością wszedł w zakręt pod kątem 90 stopni, wyrzuciło go na mój pas, zaczął rozpaczliwie hamować, ale auto sunęło nadal. Usłyszałam przeraźliwy, tak koszmarnie kojarzący się pisk hamulców. W takich chwilach umysł pracuje jakoś dziwnie. Ułamki sekund rozciągają się w nieskończoność. Nie wiem jakim cudem udało mi się pomyśleć, że jedyna szansa to ucieczka na bok i wykonać ten manewr. Znów Opatrzność nade mną czuwała :)

magneticlife.eu because life is magnetic

do Wielkiej Puszczy

Czwartek, 18 marca 2010 · Komentarze(13)
Kategoria w pobliżu domu
Lekarz zalecił mi powolne rozkręcanie się. Dni na szczęście stają się coraz dłuższe i po pracy można jeszcze złapać kilka promyków słońca. Z powodu nabytej ostatnio głębokiej awersji do samochodów postanowiłam udać się w mało ruchliwe miejsce, tj. do Wielkiej Puszczy. Słoneczko rozkosznie grzało, ale wokół królowały barwy jesieni.

jesiennie © niradhara


Droga do Wielkiej Puszczy powolutku wspina się w górę, a tam panuje jeszcze zima.

powyżej granicy śniegu © niradhara


potoczek © niradhara


Oj, nie za tym tęskniłam! Wróciłam desperacko szukać zwiastunów wiosny. I nagle, gdy już prawie straciłam nadzieję, dojrzałam pierwszy, nieśmiało wychylający się spośród zwiędłych liści kwiatuszek.

zwiastun wiosny © niradhara


Warto było jechać, mimo wciąż odczuwalnego bólu kręgosłupa, żeby zobaczyć taki widok :)

magneticlife.eu because life is magnetic

w życiu piękne są tylko chwile

Poniedziałek, 15 marca 2010 · Komentarze(16)
Kategoria w pobliżu domu
Dziś Piotrek odebrał ze szpitala wyniki mojego prześwietlenia. Nie rozumiem medycznego slangu, więc dopiero jutro lekarz wytłumaczy mi, czy zmiany w kręgosłupie są wynikiem potrącenia, czy też naturalnym skutkiem nieubłaganego upływu czasu.

Gdy wracałam z pracy, świat wyglądał jak w bajce. Powietrze było idealnie przezroczyste, a słońce oświetlało szczyty delikatnie ośnieżonych gór. Poczułam przemożną chęć utrwalenia tego obrazu. Zanim jednak zdążyłam spakować aparat i dojechać z powrotem na miejsce, z którego rozpościerał się ów czarowny widok, słoneczko zaczęło znikać za górą.

góry już w cieniu © niradhara


ostatnie chwile dnia © niradhara


Czyż nie miał racji Rysiek Riedel śpiewając, że w życiu piękne są tylko chwile?


Edit:
Robin napisał w komentarzu do dzisiejszego wpisu: "Liczyłem na jakieś ładne zdjęcie Rtg a tu masz zacienione góry".
Nie ma sprawy, Robinie, piszesz i masz! ;)

portret bez makijażu © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

do Porąbki

Sobota, 6 marca 2010 · Komentarze(23)
Kategoria w pobliżu domu
Zima wróciła. Przydałby się Pancernik, ale niestety trzeba było odwieźć go do serwisu. Ja też właściwie nadaję się do serwisu, bo choć początkowo wydawało mi się, że wszystko jest OK, to jednak skutki kolizjisą trochę bolesne. Siniaki, początkowo niewidoczne, zaczynają dojrzewać i nabierać pięknej, głębokiej, fioletowej barwy. W okultyzmie fiolet jest kolorem najwyższej, siódmej czakry oraz symbolem najwyższego poziomu oświecenia duszy. Zaiste, dowiedziałam się wiele o ludzkiej duszy, gdy kilka dni temu, po uderzeniu przez auto, leżałam i zastanawiałam się, co też się właściwie stało, bezskutecznie czekając, aż ktoś z gapiów pomoże mi wstać...

Pomimo zimna i stłuczeń postanowiłam dziś kawałek się przejechać. Niezwykle irytujący jest fakt, że ze sklepów, ze względu na koniec sezonu zimowego, poznikały już spodnie z membraną i muszę jeździć w cywilnych ciuchach.

znowu jadę © niradhara



Dzisiejsza jazda nie była jednak miła. Każdy przejeżdżający obok mnie samochód wywoływał atak paniki. Nie wiem, czy rzeczywiście było tak zimno, czy też szukałam pretekstu, żeby jak najszybciej znaleźć się w ciepłym, bezpiecznym domu. Na zaporze w Porąbce podjęłam decyzję o powrocie. Obawiam się, że siniaki na duszy będą się goić znacznie dłużej, niż te na ciele :(

zapora w Porąbce © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic