zmiana pedałów

Środa, 24 lutego 2010 · Komentarze(17)
Kategoria w pobliżu domu
Trasa standardowa – wariant przez Starą Wieś.

Dziś Pancernik Potiomkin udał się na zasłużony odpoczynek, a ze snu zimowego zbudził się Kellysek. Pancernik będzie czekał następnej zimy, no chyba, że tegoroczna jeszcze powróci i zmusi do jazdy zimowym sprzętem.

W Kellysku postanowiłam wymienić tradycyjne SPD na pedały typu Dual Choice, z uwagi na to, że jestem Niradhara-panikara i w niektórych sytuacjach, np. w czasie jazdy po mieście, nie lubię być przypięta do roweru. Pojechaliśmy więc z Piotrkiem najpierw do serwisu, a potem wybrałam trasę o minimalnym natężeniu ruchu. Nowe pedały mają tę zaletę, że wypina się z nich wręcz rewelacyjnie lekko, natomiast wpinanie się będę musiała jeszcze czas jakiś potrenować, albowiem zgodnie z prawem Murphy'ego obracają się zawsze niewłaściwą stroną do góry ;)

drewniany kościółek w Starej Wsi © niradhara


pochłanianie kalorii © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

w stronę Żywca

Niedziela, 21 lutego 2010 · Komentarze(16)
Kategoria w pobliżu domu
Opis i zdjęcia jutro, jak mój komputer wróci z serwisu.

Edit:
Niestety, nie wróci tak szybko :( Korzystam zatem ze sprzętu córki.
Trasa Kobiernice - Żywiec nie była zbyt bezpieczna - niektóre dziury w drodze sięgały chyba jądra Ziemi, w zacienionych miejscach leżało błoto pośniegowe, no i ruch był spory, bo narciarze masowo wracali z urlopów.

potok Żarnówka Mała © niradhara


Jezioro Żywieckie © niradhara


Pancernik podziwia widoki © niradhara


Łękawka © niradhara


wodospad na Łękawce © niradhara


widok na Beskid Mały © niradhara


Jezioro Żywieckie © niradhara



Zarówno nad Jeziorem Żywieckim, jak i Miedzybrodzkim, spacerowało dużo ludzi. Niektórzy, samozwańczy kandydaci do Nagrody Darwina, wypróbowywali wytrzymałość tafli lodowej, oddalając się na kilkadziesiąt metrów od brzegu. A są to przecież jeziora zaporowe - gdzieś tam pod lodem jest nurt rzeki i nie da się przewidzieć, w którym miejscu grubość i wytrzymałość pokrywy lodowej jest mniejsza. W dodatku, przed zaczynającymi się roztopami, woda z jezior jest często spuszczana, więc może się okazać, że lód wisi w powietrzu.
Oby tylko nie okazało się, że znów zdrowie lub życie stracił ktoś, kto bohatersko pospieszył na ratunek :(

kruchy lód © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

we mgle

Piątek, 19 lutego 2010 · Komentarze(3)
Kategoria w pobliżu domu
Trasa standardowa - wariant przez Starą Wieś.

Zdjęcia będą, jak mi się je uda zgrać. Chwilowo komputer zaatakowany przez jakieś paskudztwo nie widzi portów usb :(

Edit:
Komputer nadal w serwisie, ale korzystając z zabytkowego, wyciągniętego ze strychu sprzętu, wstawiam choć dwie fotki. Na więcej nie starcza mi cierpliwości, bo zabytek jedno zdjęcie przetrawia pół godziny.

mgła © niradhara


Wilamowice © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

nad Jezioro Żywieckie

Czwartek, 18 lutego 2010 · Komentarze(12)
Kategoria w pobliżu domu
Zaklinacze pogody w TVN-meteo obiecywali, że dziś na południu Polski będzie świecić słońce. Postanowiłam zatem pojechać do Zarzecza, sprawdzić czy Jezioro Żywieckie nadal jest skute lodem i cyknąć parę fotek.

Jezioro Żywieckie © niradhara


Nastała odwilż, śniegi topnieją, a na drogach stoją sobie kałuże, dzięki którym przejeżdżające blachosmrody zapewniają cyklistom co chwilę odświeżający prysznic.

droga © niradhara


droga wzdłuż Jeziora Żywieckiego © niradhara


Słońce niestety nie oglądało wczorajszej prognozy pogody i najwyraźniej nie wiedziało o tym, że ma radośnie świecić. Czaiło się gdzieś za chmurami, od czasu do czasu tylko rzucając na jezioro jakiś nieśmiały promyk. Bawiło się ze mną w kotka i myszkę, udając, że ma zamiar wyjść zza chmur i chowając się, jak tylko się zatrzymałam i brałam do ręki aparat fotograficzny.

gra świateł © niradhara


Zabawa ta trwała tak długo, że aż zgłodniałam i musiałam zrobić sobie dłuższy postój na schrupanie batonika i gorącą herbatę z termosu.

przystanek z widokiem na jezioro © niradhara


I jak tak stałam i pochłaniałam kalorie, udało mi się dostrzec i uwiecznić kolejnego wróbla dla Anwi.

wróbel meteorologiczny © niradhara


W drodze powrotnej zjechałam jeszcze nad Jezioro Międzybrodzkie, w poszukiwaniu wróbli lodowych. Niestety, wszystkie się gdzieś pochowały. Może następnym razem się uda...

przystań © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

do Parku Lipowego

Środa, 17 lutego 2010 · Komentarze(3)
Kategoria w pobliżu domu
Dziś Piotrek wpadł na pomysł, żeby wybrać się do Parku Lipowego w Kętach.

w Parku Lipowym © niradhara


Pierwsze prace przy jego powstaniu rozpoczęły się w 2003 roku. Na początek zajęto się uporządkowaniem ponad 4-hektarowego terenu. Pierwszą akcję sadzenia drzewek zorganizowano w 2004 roku. Dziś rosną tu 53 gatunki lip. Jak widać na zdjęciu nie są jeszcze zbyt okazałe i trzeba kilkadziesiąt lat poczekać z cytowaniem fraszki mistrza Jana:

„Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie!
Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie...”

alejka © niradhara



W grudniu oddano do użytku ścieżkę dydaktyczną poświęconą pszczołom, pszczelarstwu, lipom i przyrodzie nad Sołą.

tablica informacyjna © niradhara


Do domu wracaliśmy okrężną drogą – przez Porąbkę, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby podziwiać skuty lodem strumień.

strumyk © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

na Bukowiec

Niedziela, 7 lutego 2010 · Komentarze(8)
Kategoria w pobliżu domu
Synoptycy niestety wczoraj się nie pomylili. Uważam za wielką niesprawiedliwość, że w dni powszednie, kiedy trzeba iść do pracy, jest pięknie i słonecznie, a w niedzielę ponuro i mroźnie :(

Dziś postanowiliśmy udać się na Bukowiec, czyli trasą Kobiernice – Porąbka – Czaniec – Porąbka – Kobiernice. Na Bukowiec jest niewielki podjazd, pozwalający na rozgrzanie się.

jadę sobie © niradhara


Widać stąd górkę zwaną oficjalnie Bujakowski Groń (a nieoficjalnie Wołek) oraz powstałe przez zbudowanie zapory na Sole Jezioro Czanieckie, które stanowi rezerwuar wody pitnej m.in. dla Katowic, Tychów i Bielska-Białej. Obowiązuje tu całkowity zakaz uprawiania sportów wodnych.

widok na Bujakowski Groń © niradhara


widok na Jezioro Czanieckie © niradhara


Z Bukowca zjeżdżamy do Czańca. Droga jest miejscami oblodzona, jedziemy więc wolno i ostrożnie, a jednak wiatr przewiewa mi bieliznę termoaktywną i spodnie z membraną, brrrrr...

kościół w Czańcu © niradhara


Dojeżdżamy do Jeziora Czanieckiego i tu robimy krótki postój. Słońce chwilami nieśmiało wychyla się zza chmur, ale nadal jest zimno. Słychać tylko złowieszcze trzeszczenie lodu.

z Porąbką w tle © niradhara


Na szczęście do ciepłego, przytulnego domu już blisko.

magneticlife.eu because life is magnetic

nad jezioro

Sobota, 6 lutego 2010 · Komentarze(12)
Kategoria w pobliżu domu
Błękitne niebo zachęcało dziś do jazdy na rowerze. Z braku czasu zdecydowaliśmy się jednak tylko na krótki wypad do Międzybrodzia nad jezioro. Słońce nie rozproszyło niestety mgły, przez co zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia.

nad jeziorem © niradhara


brzeg © niradhara



lód © niradhara


Na odsłoniętym obszarze bardzo dawał się we znaki lodowaty, północny wiatr i po zrobieniu kilku fotek strasznie zmarzły mi ręce.

rozgrzewanie dłoni © niradhara


Kiedy jednak zobaczyliśmy tajemnicze postacie na lodzie, postanowiłam po raz kolejny ściągnąć rękawiczki.

co oni tam robią? © niradhara


Albo się opalają, albo usiłują złowić jakąś rybę...

pod parasolem © niradhara


Po powrocie do domu nie zdążyliśmy się nawet ogrzać. Przebraliśmy się szybko i pojechaliśmy dopingować syna, który grał w drużynie swego byłego LO w turnieju koszykówki.

Marcin © niradhara


obrona © niradhara


jak go ominąć? © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

DPD

Piątek, 5 lutego 2010 · Komentarze(6)
Dziś przezornie zabrałam ze sobą aparat. Niestety, mimo błękitnego nieba, dzień był jakiś mglisty i mało fotogeniczny :(
Wczorajsze słońce i nocny mróz spowodowały, że boczna droga, którą jeżdżę do pracy, stała się torem lodowym. Po południu zamieniła się za to w niewielką rzeczkę ;)

zaraz wzejdzie słońce © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

koniec L4

Czwartek, 4 lutego 2010 · Komentarze(7)
Kategoria w pobliżu domu
Nareszcie koniec spowodowanego paskudnym przeziębieniem uwięzienia w domu :-)

Kiedy dziś rano wsiadłam na rower, żeby dojechać do pracy, był mróz, a droga była jednym wielkim lodowiskiem przysypanym drobnym śniegiem. Niebo było bezchmurne. Pierwsze, różowe jeszcze promienie słońca oświetlały szczyt Wołka, nad którym właśnie wschodził księżyc. A ja nie miałam ze sobą aparatu fotograficznego! Zastanawiałam się nawet, czy aby nie wrócić się po niego do domu, ale magiczna chwila trwała bardzo krótko. Gdy słońce wzniosło się odrobinę wyżej, widok stał się pospolity.

Po południu temperatura była dodatnia, lód częściowo się stopił, a jego resztki czaiły się pod wielkimi kałużami. Najbardziej obawiałam się niekontrolowanego poślizgu i skąpania się, ku uciesze gawiedzi. Obmyślałam już nawet jakieś wiarygodne tłumaczenie takowej kąpieli, że np. postanowiłam wziąć przykład z Krzary i zostać morsem, tylko zapomniałam się rozebrać... Na szczęście, dzięki cudownym oponom z kolcami, udało mi się wrócić do domu bez żadnych tego typu atrakcji.

magneticlife.eu because life is magnetic

i co ja robię tu?

Wtorek, 26 stycznia 2010 · Komentarze(36)
Przyjęłam kiedyś zasadę, że nie będę robić wpisów z zerową ilością kilometrów. Po głębokim, wręcz filozoficznym, namyśle doszłam jednak do wniosku, że każdą zasadę trzeba choć raz w życiu złamać, choćby po to, by przekonać się, czy ona w ogóle ma jakiś sens!

Kiedy człowiek musi chodzić do pracy to narzeka, że ma mało czasu dla siebie. Gdy nie musi, bo jest chory, to nie może wyjść z domu i cieszyć się urokami zimy. Jak mawiał Kuraś, bohater serialu „Polskie drogi”, jak nie staniesz d... z tyłu.

Telewizja mnie nudzi. Czytać przez cały dzień się nie da, bo oczy bolą. Siedzę więc sobie i zastanawiam się, dlaczego właściwie prowadzę blog na BS?

Z pewnością nie chodzi o samo podliczanie kilometrów, bo od tego jest arkusz kalkulacyjny. Nie dla porównań z innymi, bo to mogłabym robić „podglądając” tylko cudze statystyki.

Co zatem sprawia, że ściągam rękawiczki na mrozie i robię fotkę w miejscu, które jest mi doskonale znane i obfotografowane już wcześniej wiele razy? Co sprawia, że wieczorem siedzę i segreguję zdjęcia, że mozolnie klecę zdania i zastanawiam się, czy aby przecinki postawione są we właściwych miejscach? Dla kogo i dlaczego właściwie to robię?

Może dla siebie, żeby najpiękniejsze chwile ocalić od zapomnienia? Pewnie tak, ale do tego celu wystarczyłyby zdjęcia zarchiwizowane na twardym dysku.

Może dla tych, którzy ciągle tkwią w szponach kanapowo-biesiadnego stylu życia, uświadamiając im, że to, co uważają za egzystencję, jest tylko wegetacją. Pewnie tak, bo udało mi się już namówić kilka osób na zakup roweru, a jedna z nich nawet na nim jeździ.

Może dla tych, którzy jeżdżą, by pokazać im miejsca, które uważam za piękne lub ciekawe, by oni też mogli je zobaczyć. Pewnie tak, bo świadczą o tym niektóre komentarze na blogu.

Może po to, by poznać podobnych sobie, nawiedzonych i uzależnionych cyklistów? Pewnie tak, bo spotkałam już w realu wielu wspaniałych bikestatowiczów i mam nadzieję poznać osobiście kolejnych.

Może dlatego, że w każdym z nas drzemie większa lub mniejsza potrzeba bycia zauważonym i docenionym przez innych? Pewnie tak, choć do tego akurat najtrudniej się przyznać.

Może .... może przynudzam tak koszmarnie, żeby jakoś minęło mi samotne popołudnie w domu. Pewnie tak!

Gratulacje dla wszystkich, którym udało się to doczytać do końca! ;-)


magneticlife.eu because life is magnetic